Jaką temperaturę ma woda w chłodnicy? Ile prądu idzie do baterii podczas ładowania, ile potrzeba do ruszenia z miejsca, a ile leci w gwizdek na postoju? Czy hamowanie regeneracyjne rzeczywiście coś daje (daje!), a jeśli tak to ile?
Pytania te intrygowały mnie odkąd zacząłem jeździć hybrydą. Mimo fajnego wyświetlacza stanu napędu hybrydowego, niewiele ciekawych dla geeka informacji dostępnych było publicznie. Dzięki forum PriusChat wiedziałem wiele, jak teoretycznie powinien zachowywać się mój samochód. Ale jak się to miało do rzeczywistości? Nie sposób było określić. A tym bardziej zaaplikować teorię w praktyce i jeszcze bardziej obniżyć spalanie.
Któregoś dnia powiedziałem sobie „trudno, najwyżej wtopię te 50 złotych”. Zaryzykowałem i zamówiłem w sieci chińszczyznę udającą narzędzie diagnostyczne OBD II, czyli układ ELM 327 na Bluetooth. Do pełni szczęścia potrzeba tylko aplikacji Torque i można próbować dowiedzieć się czegoś więcej o samochodzie.
Zacząłem od pobrania darmowej wersji Torque Light na Androida, żeby upewnić się, czy połączenie z samochodem jest możliwe. Pierwsze próby lekkie nie były, ale w końcu opanowałem prawidłową technikę parowania tego cuda. Przynajmniej na Nexusie 7 z Androidem 4.2.2.
Teraz możesz spokojnie wejść w tryb RealTime i zobaczyć dodatkowe parametry. Z poziomu ustawień możesz także dopieścić parametry komunikacji, sprawdzić wersję sprzętu oraz używany do komunikacji protokół. W przypadku mojej podróbki wersja oprogramowania to 1.5. Taka nie istnieje (ELM kończy się na 1.4). Doszukałem się gdzieś w sieci, że 1.5 to przemalowana wersja 1.2 softu. Z tymi podróbkami też tak jest, że nie każda działa. Kolega kupił z tego samego źródła i jego moduł był do niczego. Sprawdziliśmy mój moduł na jego samochodzie i wina zdecydowanie leży po stronie urządzenia. Ba, nawet MAC adresu poprawnego nie miało.
Oj dużo. Specjalistycznych parametrów, charakterystycznych dla hybrydy jest ponad trzysta. Pierwsze, co należy zrobić to zalogować się na PriusChat i pobrać z Google Docs listę wszystkich PIDów dla Priusa. Odpowiednio dla drugiej lub trzeciej generacji. Wszystko co potrzebne jest w pierwszym poście. Następnie należy PIDy wyeksportować do CSV i wgrać na urządzenie. Wszystko jest pięknie opisane w tym wątku i mimo 12 stron (na chwilę pisania tego posta), trzeba przeczytać wszystkie. Po prostu jest to lektura obowiązkowa, by poznać to auto. UWAGA: Nie ładujemy PIDów ustawień do listy PIDów na tablicy. Można nimi trochę narozrabiać.
Mając już wszystko ustawione jak trzeba, można przystąpić do ustawienia ekranu. Im więcej kontrolek, tym rzadsza aktualizacja. Zatem na główny ekran warto wrzucić kilka kluczowych parametrów, a na całą resztę zrobić dodatkowe ekrany, na które zaglądamy tylko w razie potrzeby weryfikacji konkretnej informacji.
Przez własne PIDy można wyłączyć sygnalizator biegu wstecznego, by nie robił pik pik pik jak śmieciarka. Można też przestawić kilka innych parametrów. Ale tu zalecam daleko posuniętą ostrożność. Wysyłając złe kody można totalnie rozłożyć konfigurację samochodu, a na niskie ceny usług ASO w takim przypadku bym nie liczył. Dodatkowo PIDy dla rynku amerykańskiego i europejskiego nie muszą się pokrywać. U nas nie ma na przykład PIDów do automatycznego otwierania i zamykania zamków drzwi. Nie wszystkie modele muszą akceptować też sygnał automatycznych świateł mijania.
W ogromnym skrócie, to jedne z lepiej wydanych 16 zł. Aplikacja ma świetny rejestrator parametrów jazdy. Wszystko można sobie później w CSV przeanalizować, nałożyć na lokalizację geograficzną i wyrysować w Excelu. Pozwala też odczytać kody błędów, jeśli takie się pojawiły, ale przede wszystkim mieć informację o cennych parametrach (jak temperatury inwerterów, silników elektrycznych czy cieczy chłodzącej), których na co dzień w tym modelu nie widać.
Z informacji na PriusChat wynika, że parametry te pasują także do pierwszego Aurisa HSD, który bazuje na ECU Priusa.